Ogrody Alhambry
Wygląda na to, że połowę lipca spędzę w Warszawie. I zamierzam to wykorzystać, pochodzić trochę po sklepach z planszówkami, pograć z Warszawiakami… Ostatnio już prawie prawie bym usiadł do stołu w takim nowym sklepie w stacji metra Centrum, który nie wiem jak się nazywa – chyba wciąż nie ma nazwy (???), a nie pytałem. Dopadliśmy z Markiem do półek, bo gier duży wybór, a lubimy ładne pudełka ;-). Chłopaki w sklepie siedzieli akurat przy Wilkach i owcach, widziałem Marek aż się ślinił, bo co prawda nie jest fanem gier sensu stricte, ale tę grę akurat uwielbia. Ja mniej, choć dla miłego spędzenia czasu zupełnie rzecz całkiem O.K. Potem mi się przyznał, że chciał zagrać, tym bardziej, że się zwolniło miejsce przy stole i miała być nowa partia, ino on taki raczej nieśmiały, hehe.
Za to wyszukał nam grę, w którą teraz gramy – Ogrody Alhambry właśnie. Dla mnie, ze względu na mechanikę zbliżoną do tej z „Wilków i owiec”, raczej makabra emocjonalna, bo nie lubię jak mi ktoś punkty zabiera sprzed nosa, ale, ale – nie ma co narzekać, jak chcę w coś z kimś grać mniej więcej co dzień, to trzeba iść na kompromisy.
Teraz uwaga to, co najbardziej interesujące – już nie o mnie, a o grze: Ogrody Alhambry to jak Wilki i owce i Carcassonne gra, którą nasi zachodni sąsiedzi nazywają Legespiel, w bardzo wolnym tłumaczeniu „gra dokładanka”.
Grać można od 2-4 osób, każdy dostaje kolorek, którego używa w czasie gry – do tego oczywiście pionki do przesuwania na torze punktacji. Na planszy układa się różnorodnie punktowane żetony budowli ogrodowych (jakieś pawiloniki, altanki i takie tam). Przed grą układamy je cyframi do góry, dopiero w trakcie gry, gdy zostaną otoczone kafelkami ogrodów, obracamy je właściwą stroną z rysunkiem budynku. Gdy już wszystkie żetony budowli ułożymy na planszy, można zaczynać. Każdy losuje jeden kafelek i dokłada do żetonów budynków. Dokładać trzeba tak, aby otoczyć budynek klombami z kwiatami w swoim kolorze, a to nie jest łatwe. Gdy budynek zostanie otoczony ze wszystkich możliwych stron, punkty zdobywa tylko jeden gracz, ten który dołożył najwięcej swoich kwiatów. Remis „eliminuje” graczy, tzn. jeśli gracze A i B dołożyli tyle samo kwiatów, o zwycięstwo mogą walczyć kolejni gracze, chyba, że oni też osiągnęli remis. Może się więc zdarzyć, że czasem nikt nie zyska.
Z tej zasady wynika oczywiście, że najwięcej punktów można zdobyć za otaczanie budynków na środku planszy ( do 4 razy ilość punktów na żetonie budowli). Na obrzeżach najwyżej podwajamy punkty z budynku, za budynek w rogu dostajemy tylko liczbę punktów zaznaczoną na żetonie budowli.
Ogólnie gra typowo abstrakcyjna, zamaskowana wysmakowaną grafiką. Oczywiście sprawdziłem ją tylko w wersji dla 2. Funkcjonuje, budzi emocje, niestety u mnie raczej negatywne, jak wszystkie tego typu gry, które zaczynają się miło, a potem trzeba patrzyć, jak ktoś ci krzyżuje plany, wkładając kafelek na upatrzone przez ciebie miejsce. Grrrr, dobrze, że już zeszliśy z drzewa,bo bym chyba komuś wydrapał oczy.


