Pędzące żółwie

Pędzące żółwie, polskie wydanie znanej za zachodnią granicą gry Schildkrötenrennen Reinera Knizii, nie musi do siebie długo przekonywać. Gdy przyniosłem Pędzące żółwie do szkolnej świetlicy, otworzyłem pudełko i wyjąłem jego zawartość, dzieciaki natychmiast obległy stół, żeby zobaczyć, co to takiego. Tłumaczenie zasad zajęło mi mniej czasu niż wyjaśnienie zasad odmiany najprostszego niemieckiego czasownika, a już pierwsza rozgrywka przebiegła zadziwiająco płynnie i sprawnie. Do rozegrania drugiej partyjki chętnych także nie trzeba było szukać. Zagrała i pięciolatka i chłopcy z piątej klasy podstawówki. W pierwszej grze wygrała zresztą pięciolatka, choć – prawda – kilka porad taktycznych trzeba było jej podszepnąć.

Pędzące żółwie dzieciom się podobają. Trywializm, powie ktoś, przecież to gra dla dzieci. A jednak niekoniecznie trywializm. Znam kilka gier dla dzieci, choćby takie z naszej szkolnej świetlicy, po które dzieciaki nawet nie sięgają. Z tego wniosek, że skoro się coś dzieciakom podoba, to musi być jakaś tego przyczyna.

W Pędzących żółwiach tę przyczynę wyśledzić nietrudno. Gra pięknie, kolorowo i co najważniejsze, …intrygująco wydana. Drewniane pionki żółwików po prostu zaciekawiają małych graczy i wręcz same proszą się, żeby je chwycić. Poręczne karty, sympatyczne „portrety” żółwików na żetonach i czytelna plansza – wszystko w doskonałej jakości. Docenią to rodzice, bo gra będzie służyć dłużej, niż niektóre produkcje innych wydawców. Docenią to też same dzieci – bo i one patrzą już na swoje zabawki w zupełnie nowych kategoriach. I wreszcie – najprawdopodobniej najważniejsze: Pędzące żółwie okazują się grą dobrą – fakt, że prościutką, ale za to jakże wciągającą i emocjonującą.

Jest trasa biegu, jest cel i jest nagroda. Żółwie pędzą po grządce do sałaty. Każdy z graczy dopinguje jednego żółwika. I to w tajemnicy, ponieważ kolor jego zwierzęcia wskazuje specjalny żeton wylosowany przez niego na początku gry i odsłaniany dopiero na jej końcu. W swojej turze gracz zagrywa wybraną kartę z ręki i porusza żółwikiem w kolorze wskazywanym przez tę kartę. Nie musi to być jego żółw. Poruszanie obcymi żółwiami pomaga utrzymać w tajemnicy, jakim kolorem gracz gra. Tak jest bezpieczniej. Samych możliwości ruchów jest kilka: żółw może popędzić o jedno lub dwa pola do przodu, zostać cofnięty o jedno pole do tyłu, jeden z ostatnich żółwi dostaje też czasem okazję dogonienia bardziej żwawych kolegów.
Ponieważ grządka jest wąska, zdarza się często, że żółwie gramolą się jeden na drugim (co bardzo śmieszy dorosłych – zupełnie nie wiedzieć dlaczego) i próbują organizować sobie jazdę na gapę. Ogólna zasada jest bowiem taka: Jeśli gracz rusza żółwiem, na którym gramolą się inne żółwie, wtedy ten pędzi z balastem na plecach. Na skorupie konkurenta całkiem wygodnie pokonać można kilka odcinków biegu. Ale uwaga, można też zostać zawróconym z właściwego kierunku.

Najniebezpieczniejsze są ostatnie jardy żółwiej gonitwy. Tu trzeba naprawdę uważać i… najlepiej mieć odpowiednie karty na ręce. Gra kończy się natychmiast, gdy jakikolwiek żółw osiągnie pole mety. Po ujawnieniu kolorów graczy, właściciel żółwia zostaje zwycięzcą. Inaczej rozstrzyga się o zwycięstwie, jeśli na ostatnie pole dociera grupa żółwi – wtedy zwycięża gracz, którego żółw jest najniżej w stosie. Gdy zaś w grze bierze udział mniej osób i na pole start dociera żółw nie mający właściciela, zwycięża ten z graczy, którego żółw jest najbliżej pola mety, lub ewentualnie najniżej w grupie żółwi w stosie najbliżej tego pola.

Pędzące żółwie to lekka gra logiczna, zdecydowanie z tych łatwych i przyjemnych. Nie mniej, nie więcej. I z dość znacznym elementem losowym. Szczęście okazuje się graczowi szczególnie potrzebne pod koniec gonitwy, gdy posiadanie na ręce karty ruchu z żółwiem własnego koloru potrafi zadecydować o zwycięstwie. Można oczywiście pomyśleć o przygotowaniu sobie odpowiedniej karty wcześniej, ale do takich wniosków dorosła osoba dochodzi po kilku grach. Dziecko pewnie po kilku więcej.

I chyba o to w takich grach chodzi. O pewną przestrzeń w której można rozwijać i sprawdzać własne pomysły na wygraną. Pędzące żółwie taką przestrzeń graczom oferują, sprawiając przy tym radość nawet przy grze na tzw. żywioł. A poza tym jak wiadomo, losowość w grach pozwala wyrównać szanse między starszymi i młodszymi graczami. Dlatego ta gra o żółwiach sprawdzi się także jako gra rodzinna. Bo i niejednego dorosłego żółwiki co najmniej zainteresują.

I nie dziwi, że Pędzące żółwie zostały w Polsce zauważone i docenione najpierw przez dzieci znacznie starsze – przez co poniektórych bywalców spotkań przy planszy, znanych pod nazwą Pionek. Żółwiki wnoszą iskierkę radości nie tylko do dziecięcego świata; potrafią rozweselić i starszych graczy, wnieść nieco lekkiej świeżości w regały pełne gier trudnych, wymagających i często takich smutnych.

Nie da się zaprzeczyć: Wydawnictwo Egmont decydując się na wydanie polskiej wersji tej gry postawiło na pewnego konia, tfu, żółwia oczywiście. Gra wpada w oko dzieciom, przyciąga wzrok rodziców umiarkowaną ceną i… naprawdę cieszy. Pozostaje życzyć żółwikom sukcesów i rzeszy małych i dużych fanów.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont
za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 

Punktometr Spiellusta

ocena ogólna: 8/10
strategia / taktyka: 5/10
losowość: 7/10
interakcja: 8/10
wykonanie gry: 10/10
stosunek cena do jakości: 10/10 (Rebel.pl 39,95, planszomania.pl 39,90)

moja ocena dla „Pędzące żółwie” w serwisie BGG: 7

Podstawowe informacje o grze:

tytuł: Pędzące żółwie
Liczba graczy: 2 – 5 osoby
Wiek: od 5 lat
Czas gry: 20 min
Wydawca:Egmont
Projektant: Reiner Knizia
Instrukcja: polska

Zawartość pudełka:
* plansza
* 5 figurek żółwi
* 5 płytek z żółwiami
* 52 karty
* instrukcja

Pędzące żółwie (Schildkrötenrennen) na BGG

Appendix

Dopiski nie wyglądają ani ładnie, ani elegancko i sam za nimi nie przepadam. Tym razem jednak zrobię wyjątek. Bo i jest ku temu powód. A poza tym w recenzji po prostu nie znalazłem odpowiedniego miejsca na tę być może niekoniecznie uzasadnioną uwagę.

W polskiej instrukcji do Pędzących żółwików w jednym miejscu jest różnica względem instrukcji angielskiej i niemieckiej. Początkowo byłem przekonany o błędzie wydawnictwa, ale ponieważ głos wydawnictwa jednoznacznie orzekł, że ta różnica jest zamierzona i podyktowana mniej lub bardziej zrozumiałymi dla mnie względami praktycznymi, nie widzę sensu zarzucać błędu mądrzejszym ode mnie. Przytoczę po prostu odnośne zdanie z każdej z trzech wersji językowych instrukcji. Porównywanie pozostawiam Wam. Będzie to przy okazji mały przyczynek do dyskusji o często pojawiającym się problemie tłumaczy: Na ile tłumaczenie powinno być wierne oryginałowi, a na ile tłumacz lub wydawca mogą sobie pozwolić na twórcze albo po prostu praktyczne potraktowanie tłumaczonych treści.

A oto to zdanie z instrukcji do Pędzących żółwi, które tyle mnie ostatnio zajmowało.:

(PL) Należy rozłożyć plansze, a następnie ustawić wszystkie żółwie (niezależnie od liczby graczy!) na polu start.

(ENG) The board is placed in the middle and all 5 wooden turtles are placed individually on the Start space.
[Należy rozłożyć plansze, a następnie ustawić wszystkie 5 żółwi osobno na polu start.]

(DE) Der Spielplan wird in die Mitte gelegt und alle 5 Schildkröten werden einzeln um das Startfeld herum aufgestellt.
[Należy rozłożyć plansze, a następnie ustawić wszystkie 5 żółwi osobno wokół pola start.]

 

Deutsches Résumé

In der Rezension beschreibt der Autor seine Eindrücke von dem Spiel Schildkrötenrennen von Reiner Knizia, das unter dem Titel Pędzące żółwie erst vor kurzem vom Egmont-Verlag in Polen herausgebracht worden ist. Das Spiel erfreut hier schon unzählige Spieler von jung bis alt. Die Aufmachung des Spiels ist faszinierend, schön,bunt und von sehr guter Qualität. Die Spielregeln sind kinderleicht und von Anfang an kann man problemlos spielen. Laut pomimo lassen sie sich schneller erklären als die Konjugation des einfachsten deutschen Verbs.

Am Schildkrötenrennen sollten diejenigen Gefallen finden, die sowohl Elemente der Logik als auch des Geheimnisses und des Zufalls schätzen. Wie der Titel selbst andeutet, müssen die Schildkröten an einem Rennen teilnehmen, dessen Ziel das Salatfeld ist. Jeder Spieler hat seine eigene Schildkröte, deren Farbe bis zum Ende des Spiels geheim bleibt. Außerdem bekommt er jeweils 5 Karten. Die Karten entscheiden über die Bewegung der entsprechenden Schildkröten, zum Beispiel: ein oder zwei Felder nach vorne, ein Feld zurück. Die Spielsteine können auch aufeinanderklettern, was überraschenderweise die Erwachsenen besonders erfreut.

Was letztendlich über den Gewinn entscheidet, ist sowohl die ausgefeilte Taktik als auch der Glücksfaktor. Das Rennen endet, wenn eine der Schildkröten das letzte Feld erreicht hat oder darüber hinausgezogen ist. Erreichen mehrere Schildkröten im Stapel das Zielfeld, dann hat die unterste die Nase vorn, weil sie alle anderen getragen hat. Dann deckt jeder sein Schildkrötenkärtchen auf und der Spieler, dessen Schildkröte am weitesten vorne liegt, gewinnt.

Während des Spiels kann man sein logisches Denken entwickeln und die Lösungsideen ständig verbessern. Die einzige kritische Bemerkung betrifft den Unterschied in der polnischen Regel, der eine andere Startaufstellung der Schildkröten bestimmt als in der deutschen Ausgabe des Spiels.

Diese Bemerkung wurde jedoch aus der Rezension ausgeklammert, denn, nach den Worten des Verlegers von Pędzące żółwie sei der Unterschied absichtlich eingeführt worden. Abgesehen von dieser Kleinigkeit ist der Rezensent davon überzeugt, dass Egmont Polska auf das richtige Pferd… pardon, die richtige Schildkröte gesetzt hat.

 

Résumé: ILS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę, podziel się swoimi wrażeniami o przeczytanej recenzji.

 

Wypełnij krótką ankietę


Nie, dziękuję! Ale postawię Ci kawę …

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to